21 października 2021

Casablanca

 

rzut oka na szybko znikający świat – Tanger roku pańskiego

i owdowiałego – pożary które nie gasną

przyjaźnie które rdzewieją – dwa papierosy i butelka ginu

ta złość w słowie Tanger dawno już minęła


wymieńmy dla zabawy swoje grzechy główne: na rupie, diramy

na kryptowaluty, migrujmy  wzgórze morze słońce wiatr

a ponad wszystko, czekanie na deszcz! przelotny  bo wody i tak

są pełne uranium  i występują w myślach jak potop:


kuchnia była czerwona, pokój dzienny zielony, sypialnia fioletowa

w lejach po bombach i na stokach gór – w łańcuchach znaków

na niebie Hassana – w sieciach pająków z krzyżami na plecach

i krzyżami w oknach! – ta złość w słowie Tanger

dawno już minęła z chwilą gdyśmy wyszli z domu w Dar el Beida

dachy meczetu są otwierane – lasery wskazują drogę do Mekki 


24 lipca 2020

44 rewolucje na minutę



włóczędzy włamywacze złodzieje gwałciciele

47 rewolucji na minutę

koło zamachowe – laski wino śpiew

ruletko zakręć się –


w kasynie jesteś, umarły dla świata

zdrowych, chorych, oszalałych

wesołych – z trupierem wykonawcą

z wiejskim przytupem –

trupierem wykonawcą wiejskim przygłupem

w butach do trumny na połysk wysoki

w domach z kartonu – z architektury

z jadowitej wilgotności – z miłości

żywej jak wściekłe fale wód –


dwa palce w Natalce, pod platanami

pomylić ślinę ze śluzem

gniew boży z saletrą

krew z winą –


scena jest miłosna i twarda

nadzy wchodzimy

pokaleczeni wychodzimy

pomylić wanilię i pomylić pieprz 


podziękować za znaki – czerwonego krzyża

za wściekłe deszcze, wybite studzienki

za wieczór w Kairze, serpentyny ulic

pętle zmiennych, mgławice – paliwa do ognia

rozbite butelki i wyrwany bruk

inaczej paliwo krwią się nazywa

hiszpańską sangrią –


corrida de toros kawalerze Toledo

hasta los ovarios – poeta się musi wyszczekać

wybiegać wylatać

w podartej kurtce dziurawej wiatrówce

przestrzelonej –

(...)



23 marca 2020

Tazara



śmierć pracuje na trzy zmiany lekarze w szpitalach wszyscy w fabrykach

które stanęły – na czas odejścia naszych przyjaciół

na czas niewielkiej honorowej salwy

jak na komendę śmiechu albo braw

w milczeniu gdy majak przez pokój szedł

zagracony bronią bez końca przechodni

stanęły pociągi na stacjach Tazara Kalulu Makasa Chimba Malenge

nie dało się tylko zatrzymać ruletki

żółtej febry malarii czerwonej gorączki

czarna śmierć czarne słońce jasna cholera

od rynku dzikich zwierząt zachowaj nas Panie!

więc jak ci się żyje z kurwą na ustach liczy zdrowaśki odmawia koronki

przychodzi gorączka  pod ziemią wrze głucho

trzepot żagli pośmiertną gnanych zawieruchą
                 


27 lutego 2020

Stuk ruletki, szelest kart



diluję w kasynie za wschodnią granicą                           

gdzie gry cylindryczne znaki obrotowe

kręgi piekielne, kręgi kulturowe  stuk ruletki, szelest kart


burzy krew czarne burzy krew czerwone

rzuca się też czasem kurwą na zielone

wzburzony bieg Wisły lewy ciemny siny

czerwony Wilejki i czarny brzeg Dźwiny

którędy przebiega, skąd i dokąd biegnie – granica


zrujnowana stacyjka, migająca kontrolka

zrujnowana stacyjka na pomorskiej wsi

emigracja! konstytucja – połóż na stole i spal dziesięć kart:


gry są cylindryczne, znaki obrotowe

kręgi piekielne, kręgi kulturowe  stuk ruletki, szelest kart

pismo nieczytelne i niepoczytalne, czarne i czerwone

święte – urojone  Boże królów, sędziów Panie

Ty, który jesteś, zastępów Hetmanie

za trosk alternaty i krzyżów krzyżyki

za gromy, pioruny, chorób komuniki  za Kongo belgijskie

za cała ohydę i nienawiść świata  i za całe jego złoto!


na czarne! na czerwone! i na liczby urojone!

ziemia święta brudna stara  ! يا الرَايح  święta

a jednak w Krakowie czuć mnie było siarką

w Krakowie było studiować żywoty 

krwi przetaczanie, grzechów odpuszczanie

wszyscy świetni mają żywot wieczny amen

pieczone gąsienice, gotowana szarańcza

psie mięso przysmaki albo tłuste szczury



23 listopada 2019

Wiersz na koniec roku



salalah, wiatr szaleje na dziobie

wiatr wojna ogień dom

obite mordy poetów

nudne jak cedry Libanu –

i opuszczono flagi do pół masztu

i pierwsze trąby zawyły –

eleos, latawce – podrywać myśliwce

odpalać samochody

idąc jak w dym w tę noc noworoczną

pełną światła –

które jest świętem zmarłych?

światło jest świętem zmarłych

a wiec słoneczne były te koszmary?

koszmary słoneczne!

tak jak oparzenia –



04 lipca 2019

Navigare



żeglujcie żegnajcie

na walizkach granicach znikajcie

z falą w objęciach –

Nimisha Nimisha twe imię fantazja

ssąca uzd i pizd miękkie podniebienia

jak fakir na szpilkach

chodzisz na paluszkach

po ubitej ziemi – Nema

a jak się trzęsło!

jak trzepotało

jak wyrywało się życie! –



07 czerwca 2019

بيروت



zaokrętować się

zakręcić – owinąć głowę koszulą

zamajaczyć – 

Bejrut – horyzont nożem rozcięty i pasem ściągnięty – inshallah

byś nie pomylił wody z niebem gdy statek łagodnie kołysze się w słońcu

słońce pali domy – ich watowate narośla długie sznury i pajęczyny z grzybni

i kolory pleśni – czarne rdzawe cytrynowe بسم الله الرحمن الرحيم

Lemesos adieu – dzikie łąki wysypiska śmieci się nie wyrzuca

śmieci się przerzuca – śmieci się podrzuca – fale zbliżcie się

zbliżcie się i oddalcie – miłość jest na morzu a cisza w kościele

woda do młodości w kankach na olej z domieszką selenu

odrobiną siarki الحَمْد لله – węzłów na lądzie nie da się rozwinąć

więzi na lądzie nie da się rozwiązać – każdy adres stały

jak krew w żyłach ścięty! – Nakamura Violet 26 Lemesos adieu

lądzie tak twardy że tylko ten rower wlókł się za mną jak pies wszędzie

nie dość skatowany

nie dość jeszcze zbity! –



13 maja 2019

Arabska wiosna



Rolando orlando krew kwiaty kamienie

butelki z benzyną wymierzone w cienie


pismo jest arabskie albo nieczytelne

rzygacze i maszkary leżą na ulicach

to wy synowie dostatku i biedy 

bezdomni zrośnięci bosonodzy

z wężami zamiast włosów zębami jak kły

pies was lizał – pieścił prąd

ogień grad i śnieg lód i wicher burz – o Panie!

psie niewierny!

ty szmato podarta jak sztandar nad miastem

prawie jak swastyka lub złamany krzyż

jak słońce palące swoje widziadła

jak słońce palące swoje straszydła

czarownice wiedźmy trzeba was utopić

psie marnotrawny – trzeba was udupić

będziesz leżał!

gdzie zgięty jest kark i złamany krzyż

gdzie każdy twój krok to wyrwanie nóg

z wnyk żelaznych czarnych jam

tych kikutów rąk tych kikutów nóg!

w całunach lub szmatach

a więc żywcem w ziemi –


pismo jest arabskie albo nieczytelne

z jednej strony równe z drugiej poszarpane

wywrócone na lewo rozprute urwane


za wiosnę ludów i za sztukę walk

armatni strzał –

z kim się biłaś dziewczyno biłam się z betonem

z kim napierdalałaś

zarywałaś noce i traciłaś dni

w ruinach Aleppo

ruina Warszawy – hej panie dygnitarzu

poeto piosenkarzu

mamy butelki z benzyną i mamy kamienie

wymierzone w cienie:

srebrną kulę w ustach

ofiarę śmiertelną –

nie żyje obywatel Jan Potocki

tańczył sarabandę w poprzednim stuleciu

kiedy padał biały śnieg

zwykł był kłaść ślad wilczych łap:

pisać głoskami Balsazara RUINA

dom żarty grzybem

pożarty kołatkiem

z dachem który ciągle zrywa się nad głową

just to take you to the theatre!

operation theatre –

I have advanced algorithms running in my mind

wiatr się zrywa

wiatr przewraca kosz śmieci butelki kamienie

wymierzone w cienie:

pałka zapałka dwa kije! 

kto się nie chowa –


jedną rękę złamaną przewieś jak karabin

dłoń zawiń w bandaże – rękawice do boksu

służące do seksu – taśmy – strzępy prac:


do abordażu potwornych kochanków!

do mądrości

do kochających i kochanych

istot o 4 ramionach – z zamkniętymi oczami

rozrzuconymi włosami 4 nogami i 2 głowami

z głową suki – z głową psa!

psie – masz ramiona strzelca

masz ramiona krzyża

masz długie ramiona

lecz noc jest za krótka – za krótka jest noc!

masz bierz ją wszystko

możesz brać wszystko – ziele świętego Jana

dzwonki panny Marii

pępownik przestrzelon dziurawiec!

możesz brać wszystko z rewolwerem w dłoni

z karabinem przy dupie

na straży tych spraw – niech nas bierze khat!

niech zalewa krew

niech toczy nas czerw!

krew wkurw i czerw – o kwiaty!

kamienie! butelki z benzyną

wymierzone w cienie!

gdy noc jest najkrótsza! – możesz brać siłą

kwiat jednej nocy

owoce granatu

rozgniecione czarne czerwone jagody

podtrzymać narrację!

utrzymać erekcję

podnieść w górę pieśń!

dość! oto kara –

spadłam jak dziecko wywijając ramionami

krew kwiaty ogień klejnoty

czarne oko z popielnika!

jak iskierka zgasła –


nie mam już kości lecz miedziane druty

żebra jak żelazne drągi! lecz wyzdrowieję

jeszcze będę wygrażać z wściekłości

połamaną ręką chłopakom z Indii –

Pakistańczykom! jeszcze się będę wyrażać

running advanced algorithms in your mind

z kawą stygnącą i parującą na wietrze

wchodzę w coraz większą mgłę –

z tego miejsca cię już nie widać Arturze

życzę szczęścia wiosną – życzę dużo błota!

ktoś uderza w bęben – pada biały śnieg

lecz kiedy stopnieje! ach – kiedy raz

stopnieje śnieg znikną ślady wilczych łap:

krew kwiaty kamienie! butelki z benzyną

wymierzone w cienie!