wjeżdżamy w końcu w karawanseraj – a trzeba założyć łańcuchy na koła
kaganiec na pyski – iskiereczka mruga – sen będzie krótki podróż będzie długa
jest jeszcze woda z ostatniego tornado – górski las pełen wędrującej mgły
są kwiaty rzucane do głębi wulkanu – by przyniosły szczęście inne niż lawina
kamieni i błota – klękają zwierzęta – na progu domu – granicy ubóstwa
wietrze, bij po twarzy, śmierci, daj się unikać – na motorze, zygzakiem:
prując, tonąc i spadając, z wysokości – z półobrotu! – w strugach ulewnych
deszczu z gradem –
suszyć na słońcu białe koszule – spać w drodze, lecąc – aż do Lalibela
zamienić odrzutowiec na turbośmigłowiec – wściekłość za którą płyną obłoki
ryk pociągów, wycie statków – radosne spotkania, śpiewające ptaki
toczące się wozy – zawsze tam, gdzie ty – praca za kąt w rogu i za kawał chleba
w zamian za kilka daktyli i fig –
zamienić odrzutowiec na turbośmigłowiec – wściekłość za którą płyną obłoki
ryk pociągów, wycie statków – radosne spotkania, śpiewające ptaki
toczące się wozy – zawsze tam, gdzie ty – praca za kąt w rogu i za kawał chleba
w zamian za kilka daktyli i fig –